Przejścia – złoty środek na każdym etapie pracy z koniem – cz.1.
Pracuję od niedługiego czasu z parą, która miała problem ze zrozumieniem siebie wzajemnie. Koń był w chodach leniwy i zarazem rozciągnięty – zad wlókł się odstawiony. Większość ciężaru przełożona na przednie nogi, zadzierał głowę podczas jakiegokolwiek mocniejszego ruchu naprzód i do tego nie chciał się zginać. Para od jakiegoś czasu nie lubiła wręcz ze sobą współpracować. Poproszono mnie o pomoc. Po rozpoznaniu sytuacji „w związku” zaczęliśmy pracę.
Z czasem rozwiązaliśmy problem sztywności bocznej za pomocą powolnego rozciągania na łukach, woltach i wężykach, opisanych w poprzednim artykule. W międzyczasie doszły przejścia, o których również było wspomniane. Pomiędzy dniami treningowymi ze mną, koń chodził w teren na „kręcenie” się między drzewami oraz na górki – z początku o małym nachyleniu.
Koń z czasem uelastycznił się, zaczął lepiej pracować zadem, przez co przestał aż tak przerzucać ciężar na przód, a w przejściach podrzucać głowę do góry. Złotym środkiem dla pary stały się przejścia między chodami. Jeździec bardziej zrozumiał pracę swojego ciała oraz ciała swojego wierzchowca. Zaczęliśmy od przejść stęp-kłus-stęp. Jeździec lepiej nauczył się koordynować w jednym momencie dosiad, łydki oraz ręce. Zaczął również używać półparad, których brakowało wcześniej – a to podstawa jakiejkolwiek jazdy. Koń bez sygnału półparady jest zaskakiwany każdą zmianą ruchu.
Przejście STĘP – KŁUS
podczas przejść ze stępa do kłusa musimy skrócić wykrok konia (zwolnić)
bardziej skumulować energię w zadzie i skupić konia przed ruszeniem kłusem – zamykamy konia na pomocach
uspokajamy dosiad
zaciskamy mocniej kolana i łydki
wchodzimy na ciut mocniejszy kontakt z pyskiem konia
i dajemy sygnał do ruszenia kłusem za pomocą głębszego siadu na pośladkach naprężając je (nie bujamy i nie wypychamy biodrami jak uczą w szkółkach) oraz dajemy impuls łydkami.
Jeśli koń nie reaguje szybko, dajemy kolejny impuls łydkami. Jeśli macie mało reagującego konia na impulsy łydki niech następują od razu jeden za drugim (możecie wspomóc się bacikiem tuż za łydką – z czasem przestanie być potrzebny).
Przejście KŁUS – STĘP
przejście z kłusa do stępa wykonujemy po wcześniejszym głębokim siadzie w siodle (kłus ćwiczebny) i skróceniu wykroku w kłusie
zamykamy kolana
trzymając łydki przy koniu lekko wstrzymujemy go na wodzach
siadamy tak aby bardziej dociążyć przód siodła
i rozluźniamy się dając się wbijać bardziej w siodło
Konie bardziej zaawansowane reagują równie dobrze poprzez zwolnienie anglezowania stopniowo wydelikacając je, ale tę kwestię opiszę następnym razem.
Z początku aby całe ćwiczenie opanować robimy przejścia co 10-15 kroków, wówczas spokojnie przygotujemy siebie i konia. Jeśli czujecie, że zmiany tempa wychodzą wam płynnie, spróbujcie przejść dosłownie co parę kroków. Wówczas w kłusie już nie anglezujemy – jedziemy cały czas wysiadując.
Jeśli koń w przejściach za mało jeszcze pracuje zadem – podczas przejścia do kłusa podrzuca głową, a do stępa za bardzo wiesza się nam na rękach – wykonujemy przejścia na woltach. Koń na wolcie z natury bardziej pracuje zadem i nie mówię tu o kołach 20-metrowych, ale o woltach około 10-metrowych. Przy okazji będzie gimnastykował się bocznie. Pamiętajmy przy tym, aby co parę wolt zmieniać kierunek, żeby nie przeciążać jednej ze stron i podczas ćwiczenia cały czas utrzymywać zgięcie konia – bardzo skupcie się na zgięciu podczas momentu przejścia.
Pamiętajmy, że jakakolwiek praca z koniem musi być poprzedzona rozgrzaniem w stępie, kłusie i trochę w galopie. Należy dobrze rozgrzać mięśnie, ścięgna i stawy, które będą mocno pracować.
Nie męczymy również konia przejściami całą jazdę – róbmy przerwy na luźnej wodzy w stępie oraz zmieniajmy ćwiczenie na inne. Koń, który nie jest przyzwyczajony do regularnych ćwiczeń będzie się szybciej męczył – plecy, zad i szyja. Będziecie czuć kiedy jest zmęczony, zwłaszcza na rękach podczas przejść w dół, gdy koń nie będzie chciał angażować zmęczonego zadu i pleców.
Z czasem poczujecie lepszą energię oraz lekkość na pomocach. Koń będzie miał lepszą równowagę oraz wzmocni partie pleców i zadu, które podczas półparad i przejść muszą mocno działać. W efekcie zadnie nogi konia wchodzą bardziej pod kłodę, podczas czego koń zaokrągla plecy.
Koń wyczuli się również na wasze pomoce i będzie delikatniejszy, zrobi się również żywszy. Jeśli nie – zacznijcie po ruszeniu kłusem jechać od razu żywo, natomiast nie zapomnijcie aby przed przejściem do stępa skrócić kłus. Można również dodać kłus, skrócić go, znów rytmicznie dodać i dopiero skrócić i przejść do stępa.
Mieszajcie przejścia stęp-kłus-stęp ze zmianą tempa w kłusie – dodanie i skrócenie. Wtedy koń nie będzie robił nic na pamięć, a skupi się na was.
Pod koniec treningu pozwólcie koniowi pokłusować na dłuższej wodzy aby rozluźnił spracowane ciało. Początki pracy nad przejściami róbcie z wyczuciem. Z jazdy na jazdę wydłużajcie czas ćwiczeń, jednak pamiętajcie, że dla konia jest to dość mocno obciążające.
Po wprowadzonych ćwiczeniach para, którą trenuję w całości wzmocniła się, nabrała chęci do pracy (widać rozwijający się impuls) i „rozmowa” między nimi zrobiła się delikatniejsza. Wszystko robione jest z lepszym wzajemnym wyczuciem, aż miło teraz na nich popatrzeć, a buzia uśmiecha się nawet czterokopytnemu.
Ciąg dalszy o przejściach nastąpi 🙂
link źródłowy…Milena w dresie 🙂