Praca z koniem

Pozwólmy koniom być końmi !

Witam Was po długiej przerwie i od razu przejdźmy do rzeczy 🙂

Moja codzienna praca związana jest z odwiedzaniem wielu stajni i ośrodków jeździeckich. Przez te wszystkie lata mam okazję obserwować jak ewoluowało podejście do opieki nad końmi i utrzymaniem ich w dobrostanie. Niestety obserwując niektóre sytuacje, po prostu nie mogę milczeć i próbuję wpłynąć na inne myślenie właścicieli koni. Czasem z sukcesem co dodaje mi pewności, że moje zaangażowanie w sprawę nie poszło na marne.

Bardzo nie podoba mi się tzw. „ nowoczesne” utrzymanie koni. Jeździectwo, a właściwie posiadanie konia staje się coraz bardziej modnym hobby dla bogatych. Nierzadko osoba, która dopiero poznała podstawy jazdy oraz oporządzania konia decyduje się na zakup własnego ukochanego pupila. Absolutnie nie jestem tego przeciwniczką, pod warunkiem że osoby te będą zgłębiały wiedzę i czytały na temat prawidłowego utrzymania koni, nie kalecząc ich naturalnych potrzeb i psychiki.

Pod wpływem mody powstają ośrodki jeździeckie z bardzo dobrym zapleczem dla rozwoju par jeździec-koń, jednak nie wszystko „złoto co się świeci”. Taki ośrodek często jest przyjemny dla oka i wygody właściciela konia, a nie dla samego zwierzęcia, który spędza w stajni kolejne kilkanaście jak nie więcej godzin w małym boksie. Na pewno każdy wie, że koń to zwierzę wędrujące, które w naturze przemierza około czterdziestu kilometrów dziennie! Dlatego tak ważne jest dla zdrowia fizycznego i psychicznego konia zapewnienie mu codziennej dawki ruchu. Nie wliczam w to karuzeli, bo to jak spacerniak w więzieniu i snucie się pod kontrolą prądu. Koń musi się przebiec, bryknąć, skubnąć to trawkę, to korzonek, to korę z drzewa. I co kluczowe, dla konia bardzo ważne jest życie w stadzie, nawet mniejszym. Dlatego małe wygrodzone kwatery również nie wypełniają naturalnych potrzeb koni.

Przerażające jest to, że są ośrodki hodowlano – sportowe, w których konie od małego źrebaka do czasu rozpoczęcia pracy przebywają na łąkach, aby móc rozwinąć się fizycznie i mentalnie, jednak gdy przychodzi okres treningowy konia, zostają one zamknięte w codzienny schemat życia poza padokami i życiem w stajni. Rozpoczyna się prawdziwy kierat. Śniadanie, karuzela, trening lub lonża, obiad, kolacja i lulu (już nie rozwijam tematu zmiany żywienia).

Ja rozumiem – trening treningami – sama tez trenuję, ale mój koń nie porzucił z powodu mojego „widzi mi się” pastwisk i nie wychodzi tylko na godzinkę na kwaterkę 4x4m dla „bezpieczeństwa”. Słowo to dałam celowo w cudzysłów, gdyż te kwaterki tak naprawdę są bardziej niebezpieczne. Koń wypuszczony z bosku naturalnie będzie chciał się wybiegać, wybrykać. W takiej sytuacji nieodpowiednia przestrzeń powoduje, że koń kręci się praktycznie wokół własnej osi, wykonując czasem niebezpieczne akrobacje. To wtedy powstają najczęściej skręcenia, nadwyrężenia, urazy itp. I niestety w takich sytuacjach właściciele często decydują się aby koń w ogóle nie wychodził na padok, a jedynie na karuzelę – bardzo smutne…

Spotkałam się również z praktyką, że owszem konie są wypuszczane na pastwiska, ale wyłącznie po karuzeli i nie codziennie. Dodatkowo była rygorystyczna zasada – gdy koń zaczyna biegać czy brykać ma być od razu złapany i odprowadzony do stajni. Czy my jak mamy ochotę pobiegać, albo dzieci gdy bawią się w berka, od razu za karę mają siadać na ławce?

Praktykowane jest również wypuszczanie koni na pastwiska od późnej wiosny do wczesnej jesieni, kiedy to temperatura jest optymalna i najcieplejsza w całym roku. Następnie w okresie zimowym zostają zamykane w boksach i dodatkowo dostają większą dawkę owsa aby miały odpowiednią energię na ogrzanie się zimą. I w jaki sposób koń, urodzony wędrowca, ma spożytkować nagromadzoną w ciele energię?

Pokazuję te wszystkie przykłady aby uświadomić Wam, że właśnie dlatego konie często wyładowują swój nadmiar energii pod siodłem i stąd biorą się problemy podczas treningów. Mimo „ustawienia” koni aby były grzeczne, będą one i tak szukały pretekstów aby się spłoszyć i przy okazji bryknąć, ponieść. Natomiast konie skaczące przez przeszkody przeważnie podczas lądowania po przeszkodzie lubią bryknąć jeszcze zanim jeździec powróci do pełnego panowania nad zwierzęciem.

Z końmi tak naładowanymi energią nie ma nawet prawidłowej pracy na lonży. Pierwsze co, to z impetem startują z galopem i podczas tego szaleństwa jest tylko szarpanina, nerwy i spięcia – nie jest to na pewno miła praca rozwijająca konia, a co więcej często wiąże się z ryzykiem kontuzji, zaszarpanych buzi czy pozrzucanych podków.

Czy nadal aż tyle ludzi nie rozumie, że KOŃ TO ZWIERZĘ RUCHU??!! Takie postępowanie jak w przytoczonych wyżej przykładach i tłumienie końskiej natury fatalnie odbija się na ich psychice. To właśnie od tego zaczynają się nałogi, narowy a z czasem przychodzi apatia czy nawet agresja.

Dlatego proszę Was – pozwólcie swoim koniom być końmi!

Ja mojemu koniowi daję być koniem. Szanuję jego naturę i zapewniam mu jego potrzeby – żywieniowe, ruchowe i społeczne, a w zamian za to mam go szczęśliwego i chętnie współpracującego. A i ja też jestem szczęśliwa :).
A Ty i Twój koń, jesteście szczęśliwą parą?
——————————————————–
Ten ciekawy artykuł możecie przeczytać na stronie sklepu jeździeckiego Bergo.

tekst: Milena w Dressie

Przez 28 lat żeglarz ...od 2 lat "koniarz" tj luzak niepokorny :-).